A gdzie te Rysy? – czyli nasza wycieczka w góry

9 maja 2022 r. godz.5.00 – tego dnia wyruszyliśmy na długo oczekiwaną wycieczkę w góry, do Zakopanego i Krakowa. Wyjazd zorganizowany został przy współpracy z biurem turystycznym Horyzont z Bydgoszczy. Luksusowy autokar zabrał 34 uczniów i ich opiekunów (  p. Wandę Tuńską, p. Małgorzatę Jurak i p. Franciszka Frohlke) w cudowną pięciodniową wycieczkę.

      Podróż trwała 9 godzin, około godz. 14.00 dotarliśmy do Wieliczki. Tutaj z niecierpliwością oczekiwaliśmy na pierwszy punkt programu naszej wycieczki, którym było zwiedzanie kopalni soli. To miejsce zachwyciło wszystkich; wykute w soli piękne komory,a wśród nich ta najbardziej wyjątkowa – Kaplica św. Kingi, niesamowite podziemne jeziora,  konstrukcje ciesielskie i unikalne solne rzeźby. Dotarliśmy na głębokość 135 m – trzeci poziom z dziewięciu, które są w kopalni. Około godziny 17.00 dotarliśmy do miejsca zakwaterowania, czyli Hotelu Solny w Wieliczce. Po rozgoszczeniu się w pokojach, udaliśmy się na smaczną ( rosół i naleśniki z pysznymi dodatkami) obiadokolację.

A potem…no cóż, jak to na wycieczce….

     Drugiego dnia oczekiwał nas Kraków. W drodze na Wawel zostaliśmy przywitani przez ziejącego ogniem Smoka Wawelskiego. Posesji zdjęciowej z tą niezwykłą postacią, podążyliśmy na Wawel, gdzie zwiedziliśmy Katedrę Wawelską pod posadzką której znajdują się krypty w których pochowano królów, wieszczy narodowych ( A. Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Cypriana Kamila Norwida) i biskupów. Zobaczyliśmy również grobowiec pary prezydenckiej, Lecha i Marii Kaczyńskich, która zginęła w katastrofie smoleńskiej.

W naszej pamięci na pewno pozostanie droga po drewnianych schodkach w górę, aby zobaczyć dzwon Zygmunta w całej okazałości. Pomimo tego, że schody nie były łatwe do pokonania ( drewniane, wąskie, skrzypiące i wysokie), wszyscy bohatersko dotarli do celu i mogli dotknąć go osobiście. Widok z wieży na Kraków okazał się niesamowity. Potem Wawel i całe wzgórze mogliśmy obserwować z łodzi, na której odbyliśmy krótki rejs po Wiśle. W drodze na Krakowski Rynek pani przewodnik zaprowadziła nas pod Okno Papieskie, z którego nasz wielki Rodak – Jan Paweł II pozdrawiał Polaków w czasie wizyt w Polsce.

Następnie na Krakowskim Rynku zwiedziliśmy Kościół Mariacki, a w nim zobaczyliśmy przepiękny ołtarz Wita Stwosza. Wysłuchaliśmy też hejnału z Wieży Mariackiej.

No cóż, jak to na wycieczce – pamiątki! Powędrowaliśmy więc na pasaż w Sukiennicach żeby zakupić upragnione pamiątki z podróży. Potem już tylko obiadokolacja i pogaduchy w pokojach oraz pakowanie, ponieważ kolejne dwie noce mieliśmy spędzić w „Bystrym Potoku” w Poroninie.

     Trzeciego dnia udaliśmy się na Gubałówkę, na którą wjechaliśmy kolejką naziemną. Widok zapierał dech w piersiach; przepiękne ośnieżone Tatry w blasku słońca. Coś cudownego! Tutaj mogliśmy nasycić się ich widokiem popijając herbatę z cytryną. Niektórzy dowiedzieli się jak w masywie górskim odnaleźć Śpiącego Rycerza. Oczywiście pamiątki – przeróżne.Później, korzystając z okazji, zwiedziliśmy przepiękny góralski Cmentarz Zasłużonych –  Pęksowy Bzyzek, gdzie odnaleźliśmy nagrobki znanych Polaków m.in. Kornela Makuszyńskiego, Stanisława Witkiewicza,Kazimierza Przerwy – Tetmajera oraz rodzinne nagrobki rodów góralskich Gąsieniców, Pęksów, Bachledów…Prawie wszystkie nagrobki są niepowtarzalnymi dziełami sztuki: kapliczkami, góralskimi krzyżami rzeźbionymi w motywy podhalańskie, malowanymi na szkle lub wykonanymi w drewnie, metalu lub kamieniu. Wstąpiliśmy też do przepięknego drewnianego kościółka pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej znajdującego się obok cmentarza.Kościółek wybudowany zostałw stylu góralskim w 1847 roku przez Sebastiana Gąsienicę Sobczyka, wspieranego przez okolicznych mieszkańców. Popołudnie spędziliśmy na warsztatach serowarskich. Dowiedzieliśmy się czym są oscypki i jak je rozpoznać. Zobaczyliśmy jak wyrabia się te sery i o tym opowiadał nam prawdziwy baca. Zrobiliśmy też własnoręcznie swój serek w kształcie baranka lub serduszka. Zmęczeni wróciliśmy na obiadokolację.

Przed nami czwartek, czwarty dzień wycieczki, wędrówka nad Morskie Oko. No właśnie. Wieczorem opiekunowie dowiedzieli się, że wędrówka nad Morskie Oko nie uda się, ponieważ Pogotowie Tatrzańskie wydało ostrzeżenie przed burzami w tym rejonie. Rozmowa z przewodnikiem tatrzańskim była długa i niełatwa. Niestety. Przewodnik nie chciał wziąć odpowiedzialności za bezpieczeństwo naszych uczniów i stanowczo odradzał wędrówkę nad Morskie Oko.

Ostatecznie zdecydowaliśmy, że bezpieczeństwo dzieci jest najważniejsze. O tym, że nie zobaczymy tego miejsca uczestnicy wycieczki dowiedzą się rano.

    Czwartek –  przybywa przewodnik tatrzański i informuje uczniów o zaistniałej sytuacji – czyli warunkach pogodowych w górach, których nie wolno lekceważyć. Nie byliśmy zadowoleni – ale cóż…L

Przewodnik zabrał nas w inną trasę po górach. Po dotarciu na szlak okazało się, że kamienista droga w górę nie jest łatwa do pokonania. Po drodze dotarliśmy do Pustelni Alberta, gdzie odwiedziliśmy drewnianą kaplicę pod wezwaniem św. Krzyża obok której mieszkał brat Albert.

Leśną ścieżką dotarliśmy do pierwszego schroniska na tzw. Kalatówki. Niektórzy wlekli się na szarym końcu…Kalatówki to jedna z najpiękniej położonych polan w Tatrach, jej nazwa pochodzi od górali, Kalatów – sołtysiego rodu z Szaflar. Sprzed schroniska rozpościera się malowniczy widok na otoczenie Kasprowego Wierchu i prowadzącą do niego kolejkę linową.

Otóż w otoczeniu tych pięknych widoków pada pytanie: czy ktoś chce zostać i poczekać na grupę? Nie –  idą wszyscy dalej! Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, że najgorsze przed nami. Oblodzone i ośnieżone ścieżki nie ułatwiały nam wędrówki. Niejeden zaliczył tzw. glebę.

I tak dotarliśmy do Hali Kondratowej, gdzie znajduje się schronisko im. Władysława Krygowskiego. Dolina Kondratowa jest niezwykle malowniczym i popularnym miejscem wśród turystów. Tutaj mogliśmy nasycić się widokiem przepięknych, tajemniczych gór. Zobaczyliśmy Giewont z drugiej strony. Potem trasa w dół, trochę innym szlakiem, jednak niezbyt łatwiejszym. Znowu lód i dużo śniegu. Jednak humory dopisywały i nikt nie narzekał.

I tak minął dzień, który dla większości uczestników wycieczki okaże się najpiękniejszym dniem naszej podróży.

W drodze powrotnej zahaczyliśmy o Wielką Krokiew, gdzie zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia, a potem pospacerowaliśmy po słynnych Krupówkach aby kupić…oczywiście – pamiątki!

Obiadokolacja i… – wcale nie spanko. Niektórym przydałby się jeszcze długi marszobieg J

      Piątek. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Jeszcze tylko spacer po Ojcowskim Parku Narodowym i do domu. Jejku! Miał być spacer, a tu znowu wspinaczka. Masakra! Jednak później spacer. Przepiękne skały wapienne: Brama Krakowska, Krowia Jama, Maczuga Herkulesa, Pieskowe Skały…

Wracamy – 9 godzin. Już w autobusie pilotka naszej wycieczki przeprowadziła ciekawy konkurs wiedzy czyli – jakie zabytki zapamiętali nasi uczniowie. Oj było różnie J Ostatecznie zwycięzcami okazali się: Olek Jutrowski i Hubert Nowak , którzy zostali nagrodzeni. Pozostali otrzymali drobne upominki.

Do Wałdowa dojechaliśmy po godzinie 24.00

Wróciliśmy szczęśliwie, nic się nie przydarzyło. To najważniejsze. Jednak to Morskie Oko?! Kiedyś tam wrócimy – na pewno!

Małgorzata Jurak