Sprawozdanie z wyjazdu studyjnego.

W dniach 21-27 marca 2015 roku wziąłem udział w projekcie współfinansowanym przez Unię Europejską w ramach środków Europejskiego Funduszu Społecznego zorganizowanego przez Kujawsko-Pomorskie Centrum Edukacji Nauczycieli w Toruniu przy współpracy z innymi placówkami oświatowymi. Projekt ten nazywał się „Organizacja pięciu szkoleń zagranicznych w krajach Unii Europejskiej i Szwajcarii”. Każda z osób ubiegających się o udział mogła wybrać jeden wyjazd studyjny i po rozpatrzeniu swojej „kandydatury” pod względem formalnym została zakwalifikowana tudzież odrzucona. Ubiegałem się na wyjazd studyjny do Finlandii, gdyż od dawna interesuję się skandynawskim modelem i systemem edukacji, a ponadto nigdy nie byłem w tym kraju, a trafiła się ku temu fantastyczna okazja tym bardziej, że żaden z uczestników nie musiał za ten wyjazd nic zapłacić. Łącznie na wyjazd do Finlandii zakwalifikowano 40 z około 100 ubiegających się nauczycieli z województwa kujawsko-pomorskiego. Było mi niezmiernie miło zobaczyć swoje nazwisko w gronie osób zakwalifikowanych. Przed samym wyjazdem odbyło się szkolenie w Toruniu, na którym dowiedziałem się wielu interesujących faktów zarówno o samej Finlandii, jak i o jej systemie edukacji, a także poznałem swoją grupę, z którą miałem odbyć tę edukacyjną podróż.

Wyjechaliśmy w nią 21 marca około godziny 17 z Bydgoszczy. Po drodze zabraliśmy osoby z Torunia i ruszyliśmy prosto do Tallina, stolicy Estonii, dokąd to dojechaliśmy po południu 22 marca. Od samego początku byłem pod wielkim wrażeniem organizacji wyjazdu i w tym miejscu chylę czoła ku naszym wspaniałym opiekunom i organizatorom, a także tłumaczom zarówno polsko-angielskim, jak i polsko-fińskim. Pierwszy nocleg w drodze do Finlandii miał miejsce właśnie w Tallinie, dzięki czemu cała grupa mogła pozwiedzać to wspaniałe miasto, którego historyczne centrum jest wpisane na listę UNESCO.

Zmiana czasu dała się nam we znaki, tym bardziej, że by zdążyć na prom do Finlandii musieliśmy wstać między 5 a 6 czasu miejscowego, co na czas polski było między 4 a 5. Mimo tak wczesnej pory wszystkim dopisywał humor i nie mogliśmy doczekać się pierwszej wizyty edukacyjnej, która to tego dnia była zaplanowana w szkole w miejscowości Riihimaki.

Byłem pod wielkim wrażeniem szkoły podstawowej w Riihimaki. Po pierwsze z zewnątrz wyglądała skromnie, ichniejszy „Orlik” wyglądał bardziej jak klepisko niż boisko z prawdziwego zdarzenia (ale trudno się dziwić, przy minusowych temperaturach w ostatnich dniach marca). Jednak wyposażenie szkoły przeszło moje oczekiwania tym bardziej, że Pani dyrektor Ojaniemi zaznaczyła, że jest to szkoła średniego standardu. Fantastycznie wyposażona sala muzyczna, sala technologiczna oraz pokój nauczycielski robiły naprawdę wrażenie. Jednak jeszcze ciekawsze, niż bogate wyposażenie była dla mnie możliwość zapoznania się z fińskim systemem edukacji. Dowiedziałem się mnóstwa ciekawych rzeczy, na przykład, że w szkole podstawowej (klasy 1-6) 1 nauczyciel naucza klasę wszystkich przedmiotów. Nie ma tak, jak w Polsce, że Ja jestem od języka angielskiego, a inna osoba jest od matematyki. Tam jeden nauczyciel uczy religii, muzyki, języka fińskiego, biologii, historii i tak dalej. Gdy tylko mieliśmy możliwość zadawania pytań posypało się ich wiele na wszelkie związane ze szkolnictwem tematy. Dowiedzieliśmy się, że bez względu na zmieniający się rząd system nauczania pozostaje bez zmian. Nauczyciel jest najbardziej szanowanym w kraju zawodem. Zarobki są niezależne od stażu pracy. Nie ma awansu zawodowego nauczycieli. By zostać nauczycielem trzeba wywalczyć sobie miejsce na studiach dziennych pokonując 7 innych kandydatów, a osoby, które ukończą studia nauczycielskie stają się wybitnymi specjalistami i mają zapewnioną pracę w szkolnictwie. Na studiach przyszłych nauczycieli bada się pod kontem psychologicznym (predyspozycje do wykonywanego w przyszłości zawodu). Bardzo zaciekawiła mnie organizacja religii w szkołach. Większość Finów jest luteranami, jednak, jeśli w szkole jest troje dzieci tego samego, lecz innego, niż luterańskie wyznania rodzice mają prawo zażądać od dyrekcji stworzenia zajęć z innej religii (na przykład jak to miało miejsce w przypadku jednej z odwiedzonych szkół – prawosławia). Jeśli natomiast jest tylko 1 uczeń, który wyznaje na przykład islam, to jest dowożony na „katechezę” do najbliższej miejscowości, gdzie takowe są organizowane.

Po zakończonej wizycie pojechaliśmy do hotelu w Helsinkach, gdzie spędziliśmy kolejną noc, by ponownie z samego rana 24 marca pojechać do miejscowości Palokka na drugą wizytę edukacyjną, tym razem z Panem Talja. Poznawaliśmy tam jak wygląda efektywny system szkolnictwa na poziomie szkoły podstawowej w Finlandii z uwzględnieniem klas 7-9 (czyli naszych gimnazjalnych). Miałem możliwość obserwować lekcję języka angielskiego i rozmowy z nauczycielką tego przedmiotu. Zapytałem jak to jest, że mają mniej lekcji, niż w Polsce (bo angielski zaczyna się dopiero w trzeciej klasie podstawówki i jest tylko 2 razy tygodniowo), a o wiele więcej umieją, niż nasi uczniowie. Okazało się, że przepis na sukces jest bardzo łatwy. Mianowicie wszystkie filmy i seriale anglojęzyczne wyświetlane w fińskiej telewizji nie mają ani dubbingu ani lektora. Wyłącznie oryginalny dźwięk i często fińskie napisy, co jest naprawdę wspaniałym pomysłem, bo dzięki temu dzieci od najmłodszych lat są osłuchane z językiem, a ponadto czytając napisy ćwiczą tę jakże potrzebną i ważną umiejętność. Poziom uczniów, z którymi udało mi się porozmawiać był naprawdę zachwycający. Ponadto zauważyłem już wcześniej, że w Finlandii nie trzeba się pytać na ulicy „Do you speak English?” chcąc zapytać o drogę, tylko można śmiało zadać konkretne pytanie, gdyż każda osoba tam mieszkająca mówi w języku angielskim. Dowiedziałem się także, że wszelkie pomoce naukowe dla uczniów są w Finlandii całkowicie za darmo, a bogatsze szkoły wprowadzają też tablety w ramach pomocy dydaktycznych. W liceum natomiast, każdy zaczynający w nim edukację uczeń otrzymuję do użytku swojego własnego laptopa. Każda szkoła ma też stołówkę, w której wydawane są darmowe posiłki dla wszystkich uczniów.

Po zameldowaniu się w hotelu w studenckim mieście Jyvaskyla odwiedził nas w nim Pan Rahunen, z którym to mogliśmy porozmawiać na temat życia w Finlandii, a także różnicami między szkolnictwem polskim a fińskim (gdyż pracował On zarówno w szkołach w Polsce jak i w Finlandii). Najważniejsze, co rzuciło mi się w ucho był fakt, że szkoły fińskie nie są zbiurokratyzowane. Robota papierkowa ograniczona jest do minimum, nie ma kontroli szkół i panuje pełne zaufanie w pracy nauczycieli. Nie ma też kuratoriów, ani żadnych innych organów kontrolnych na szczeblach regionalnych. Kontrolę nad kilkoma szkołami sprawuje jedna osoba, która najczęściej jest dyrektorem jednej z tych szkół. Rodzice współpracują ze szkołą w trosce o dobro swoich dzieci, bo to właśnie ono jest najważniejsze dla fińskiej edukacji.

Następnego dnia odwiedziliśmy Uniwersytet w Jyvaskyla i mieliśmy możliwość porozmawiać z Panem Hietala, który pracuje w Fińskim Centrum Edukacyjnym i prowadzi nadzór nad pracą nauczycieli w Finlandii. Porozmawialiśmy o doskonaleniach zawodowych, a także o efektywności nauczania. Dowiedzieliśmy się, że Finlandia ma bardzo wysoki poziom kształcenia głównie dzięki faktowi, że uczniowie są zmotywowani do nauki. Jeśli uczeń ma problemy w nauce zostaje „oddelegowany” na zajęciach indywidualne, w parach lub małych grupkach, które to mają na celu nadrobienie zaległości w nauce przez tego ucznia. Takie zajęcia odbywają się w większości szkół i ich końcowym efektem jest fakt, że uczniowie nadrabiają owe zaległości.

Najbardziej jednak z całego wyjazdu podobały mi się odwiedziny w dwóch szkołach w małym miasteczku Petajavesi (w którym oprócz szkół udało się nam także zwiedzić specjalnie dla nas otwarty najstarszy fiński kościół drewniany, który, podobnie jak stare miasto w Tallinie, znajduje się na liście obiektów światowego dziedzictwa UNESCO). Jedną z tych szkół była szkoła podstawowa, drugą liceum. Spędziliśmy tam kilka godzin, więc miałem mnóstwo możliwości zarówno zwiedzania tych szkół, jak i rozmów z nauczycielami. Dowiedziałem się o zamiłowaniu Finów do sztuki, robótek ręcznych, a także ich zdolnościach językowych (niektóre dzieci potrafią biegle mówić w trzech językach już na początku liceum). Poznałem system maturalny, co najciekawsze – nie ma matury ustnej, jest tylko pisemna. Zwróciłem uwagę na zachowanie zasad bezpieczeństwa nawet w tak trywialnej kwestii, jak toalety jednokabinowe (tylko jedna osoba może wejść do toalety, reszta jest zmuszona czekać w kolejce przed nią, co jest świetnym pomysłem, jeśli chodzi o zachowanie bezpieczeństwa i brak możliwości bójek w toaletach, które to zdarzają się w polskich szkołach). Uczniowie od najmłodszych lat uczeni są respektowania zasad ochrony środowiska, co widać po zadbanych zarówno okolicach szkół, jak i miastach fińskich. Dzieci mają duże poszanowanie tego, co należy do wspólnoty – ani ściany klas ani korytarze nie są popisani czy porysowane, a wyposażenie klas wygląda jakby było nowe przez wiele lat. Mimo dużego luzu na zajęciach uczniowie mają szacunek do nauczyciela. Co najciekawsze nawet w temperaturach minusowych (gdy byliśmy w Petajavesi było -9 stopni Celsjusza) uczniowie przyjeżdżają do szkół na rowerach, a po szkolnych korytarzach i klasach przemieszczają się na bosy (w samych skarpetach) zostawiając buty w szatni lub pod klasą. Motywatorem do nauki jest również fakt, że im bardziej wykształcona osoba tym ma większe szanse na zrobienie kariery, co niestety już lata temu znikło z polskiej sceny edukacyjnej. Zamiast kodować encyklopedyczną wiedzę uczniowie uczą się na początku tego, co najważniejsze (podstawowe) i dopiero w późniejszych latach nauki rozwijają swoje zainteresowania i zdolności w dziedzinach często wybranych przez samych siebie. Szkoły dostają z ministerstwa różne opcje „podstawy programowej” i to od nich zależy, które i jak zostaną zrealizowane. Odpytywanie i sprawdziany są rzadsze niż w Polsce, a niektórzy nauczyciele opowiadali, że zdarza się, że pierwsze sprawdziany w niektórych szkołach zdarzają się dopiero w liceum. Jeden z nauczycieli powiedział nam, że Finów (około 5 milionów) jest tak mało, że każdy z nich się liczy, więc muszą dbać o każdą osobę, a żeby dbać o ludzi trzeba zacząć od najmłodszych…

Uważam, że wyjazd ten był czymś wspaniałym. Nigdy w tak krótkim czasie nie dowiedziałem się tak wielu rzeczy. Ponadto mam w planach wprowadzić w swoim warsztacie nauczania niektóre kwestie, które to udało mi się podejrzeć nie tylko podczas lekcji języka angielskiego, ale także innych nauczanych przedmiotów, które to miałem możliwość obserwować. Jestem tak mile zaskoczony całym tym wyjazdem, że z lekkim sercem mogę polecić tego typu wyjazdy studyjne każdemu. Zdobyta wiedza i możliwość obserwacji fińskiego modelu edukacji są dla mnie bezcenne. Ponadto zwiedzenie przepięknych miejsc zarówno w Estonii jak i Finlandii było czymś naprawdę wartościowym. Do tego pozytywne zaskoczenie standardami hotelowymi, a nawet pysznymi posiłkami sprawia, że aż uwierzyć nie mogę, że cały ten wyjazd kosztował mnie 0 złotych. W tym miejscu chciałbym podziękować Pani Ewie z KPCEN w Toruniu, koordynatorom wyjazdu – Pani Monice i Panu Wojtkowi oraz kierowniczce wyjazdu Pani Ani, a także Panom kierowcom za bezpieczną kilkutysięczną w kilometrach podróż oraz mojej Pani Dyrektor Wandzie Tuńskiej, która to zgodziła się, bym w tak wspaniały sposób mógł rozwijać swój warsztat pracy. Wszystkim tym osobom jestem z całego serca wdzięczny, bo zobaczyć na własne oczy = poznać rzeczywistość i wiele się nauczyć. Mam również nadzieję, że jeszcze kiedyś będę miał sposobność uczestnictwa w podobnym wyjeździe z tak wspaniałymi ludźmi, jakimi to okazało się moje studyjne grono nauczycielskie.

 

Sebastian Skaja